Mówiłam już, że uwielbiam robić korale? Co prawda nie posiadam żadnych na własność ale wykonywanie ich sprawia mi ogromną frajdę. Takie malutkie formy można sobie bezstresowo dłubać wieczorową porą, rozmyślając o różnościach.
Mam jeszcze trochę archiwalnych zdjęć korali, najwyższa pora pokazać je tutaj.
Oto one:
Na zakończenie zwyczajowo Lukas, który opanował sztukę zjadania agrestu prosto z krzaka i tym samym oszczędził mi zbierania owoców z niższych gałązek.