Przy takich okazjach na początku umieszcza się tłumaczenie, dlaczego tyle czasu bez aktualizacji. Oto dlaczego:
Przyczyna mojego braku czasu ma na imię Zorion i składa się głównie z zębów i główki którą kombinuje, jak dostać się do następnej ofiary do ogryzania.
Klusek posiada nieskończone zapasy energii i jest gotowy spożytkować je w najbardziej niepożądany sposób gdy nie zapewni Mu się zajęcia. Tak więc zamiast pisać bloga czy robić zdjęcia kombinuję czym jeszcze by Zoriona zająć. Uczy się bardzo szybko rzeczy pożądanych, a jeszcze szybciej tych mniej. Dzięki temu wspinam się na szczyty pomysłowości chowając Jego ulubione zdobycze w coraz bardziej niedostępnych miejscach.
Chyba jednak po ponad miesiącu razem udało mi się wypracować taki plan dnia, by nadrobić zaległości laptopowe.
Przede wszystkim, z dumą prezentuję widoki z przyszłej siedziby Farmy Form:
Na dokładnie takie widoki trzeba będzie oczywiście poczekać do lata, ale aktualne zdjęcia porobię w weekend. Bardzo chciałam się już podzielić radosną nowiną.
Sam proces nabywania okazał się być nieco... Skomplikowany. Wyobraźcie sobie - 13 spadkobierców, właścicieli działki. Samo odczytywanie (po wielokroć) nazwisk u notariusza trwało wieczność i ta monotonna litania imion i nazwisk będzie mi się śniła po nocy.
Było warto! Siedzimy teraz z małżonkiem i kombinujemy, planujemy, przesuwamy domkiem na projekcie. Uczucie jest wspaniałe, a jeszcze lepiej będzie gdy zabierzemy się do roboty i będę mogła podziwiać powstający dom z OGROMNĄ pracownią gdzie będzie MNÓSTWO półek i wszystko się pomieści bez upychania. To samo tyczy się kuchni. Oraz biblioteki - antresoli...
Nie myślcie sobie, że w międzyczasie nic się nie działo ceramicznie. Otóż, oprócz nowych wypałów wystawiałam się na jarmarkach. Dwóch, konkretniej.
Pierwszym był Jeleniogórski Jarmark Staroci i Osobliwości na którym byłam z Inkwizycją. Podaruję sobie obszerny opis stwierdzając tylko - nie polecam. Fatalna organizacja i nastawienie na wyciśnięcie z imprezy każdej złotówki bez dbałości o gości a tym bardziej wystawców. Może za rok pojawię się w roli gapia.
Kolejnym jarmarkiem były Dożynki w Pałacu Łomnica. Impreza w kompletnej opozycji do pierwszej, nawet pod względem pogodowym. Na rynku w Jeleniej marzłyśmy z Inkwizycją ratując się jedynie herbatą z prądem i gorącymi pierogami. W Łomnicy natomiast w krótkim rękawku grzałam się jak jaszczurka na słońcu, słońce świeciło tak mocno, że musiałam zaopatrzyć się w kapelusz.
Lokalizacja wyśmienita, tuż obok pałacu, same Dożynki odbywały się w części folwarcznej.
Wystawców było około 50ciu. Głównie twórcy lokalnych wyrobów jadalnych. Nie zabrakło też rękodzielników wszelkiej maści.
Umilaliśmy sobie czas z najbliższymi sąsiadami plotkując, dzieląc się doświadczeniami i sporo degustując.
Tutaj kosztowałam pysznego miodu z pokrzywą:
Tutaj zachwycałam się średniowiecznymi przepisami i opowieściami u najmilszej kobitki, dzielnie warzącej strawę zwykle dla gromady głodnych rycerzy, a w tym przypadku zwiedzających:
Najbliżej mojego kramiku usadowiły się takie oto bransoletki, których twórczyni poratowała mnie nieraz rozmową w chwili znudzenia:
Jest i reszta wystawców, którym pośpiesznie porobiłam zdjęcia opuszczając swój kramik na moment i wracając do niego biegiem.
Na końcu wypadało by pokazać własne stanowisko. Kramik Farmy Form prezentował się tak:
Ufffff. Mam nadzieję, że Wasze komputery nie udławią się taką ilością zdjęć.
Dziękuję za uwagę :)
Autorem bloga jest Ada Komorek, pseudonim Thrima.
Cała treść bloga jest chroniona prawem autorskim. Pełne prawa do tekstów ma autor bloga i zabrania się kopiowania oraz rozpowszechniania bez podawania źródła i wykorzystywania w celach komercyjnych.
Jeśli chcesz wykorzystać jakieś treści zamieszczone na blogu daj mi o tym znać, na pewno się dogadamy.
Jeśli dowiem się o bezprawnym wykorzystywaniu moich treści, będę szczuć adwokatami i własną osobą bez litości.
szkoda, że nie mogłam była być;-)
OdpowiedzUsuńcoś bym chciałą z tych misek. Te np, zmięte cytrynowe chusteczki.
Niesamowite, jak pieso się zmieniał- uuuszyyy!!! Piękny.
to weganie jedzą mniód?
Megi, wypatrywałam Cię cały czas. Wielka szkoda, że nie dotarłaś, było cudnie. Za to mogę wszystko opowiedzieć jak się spotkamy :)
UsuńA które to są zmięte cytrynowe chusteczki...?
Uszy dorastającego psa to osobna historia zawsze, teraz są na etapie - jedno wygina się w przód, drugie w tył.
Miód jest dla wegan taką "kością niezgody" z tego co zauważyłam. Niektórzy mówią, że jak ktoś je miód, to już nie jest dieta wegańska, inni - że można ale nie z masowej produkcji, jeszcze inni, że miód jest generalnie w porządku.
Ja sama swojego stanowiska nie zweryfikowałam do końca. Na razie podjadam, jak natknę się na taki z lokalnej produkcji.
Te "chusteczki" to pomarańczowe origami ;) Weź do R.
Usuńtak, te pomarańczowe origami;-)
Usuńbędę w R. w niedzielę;-/
mjut- wg "moich" wegan produkcja mjuta to kolejny przejaw "wolontariatu zwierząt", a więc nie.
Ja też bym na ich miejscu jadła taki od roju z małej pasieki, któremu pszczelarz nie zabiera całego urobku zamieniając go na cukier. Gdybym lubiła;-)
ależ te twoje misy piękne:))) a piesio cudny!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńKwintesencją piękności był by w takim razie Zorion w misce ceramicznej :)
UsuńPiesek śliczny. Uwielbiam takie miski.
OdpowiedzUsuńJarmarki w Łomnicy bardzo lubię, szczególnie na Boże Narodzenie.
Ceramika bardzo fajna. Chcę korale, bo tego nigdy za wiele. Napiszę, a może się zobaczymy niebawem...
Widoki z przyszłej farmy widzę te same co u Inkwi. Zazdroszczę Wam Dziewczyny szczerze. Tak sobie czasem marzyłam, żeby właśnie w takich okolicznościach przyrody z moim dziecięciem w pobliżu pożyć pełnią życia, ale nici z tego. Wszystkiego dobrego i buziaki ślę
Pacjanie, zapraszamy w takim razie na Jarmark Bożonarodzeniowy! My będziemy z pewnością.
UsuńOoo, brzmi to obiecująco z tym spotkaniem. Bo ja na razie wyobrażając sobie Ciebie widzę tą owcę rogatą z avatara... :)
Z "naszej części" patrzy się pod innym kątem niż z "Inkwizycyjnej" więc zdjęcia na obu blogach będą się różniły nieco perspektywą. I całe szczęście, bo będzie ich sporo i dobrze było by się nie powtarzać.
Zapraszamy do przyszłej farmy z dziecięciem aby pożyć sobie przez jakiś czas. Mili goście są zawsze chętnie widziani.
Piesek cudowny. A okolice przepiękne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Przekażę Zorionowi komplementy :) Dziękujemy!
UsuńPies bomba! Strach pomyśleć, co z niego wyrośnie;) Ale Twoja ceramika!!!! - o Jezuuu.... Cudo;)
OdpowiedzUsuńWyrośnie z niego psiak dbający o to, aby Pańcia się nie nudziła, to z pewnością.
UsuńDziękuję za miłe słowa o ceramice :)
Nie było nam dane się spotkać osobiście ale doszły mnie słuchy, że Inkwizycja przekazała Ci od nas energię poprzez ... KANIE :-). A Twoje skorupy się bardzo ciekawe bo... kształty nietuzinkowe wytwarzasz. Życzymy szybkiej realizacji planów budowlanych w R. :-)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, dobra energia zmagazynowana w kaniach została przez Adę wchłonięta ;)
UsuńBardzo się rajcuję myślą o jarmarku adwentowym (wezmę wiśnióweczkę;)), choć zupełnie nie mam czasu się do niego przygotować. Zorionek już zupełnie niepodobny do tego glutka z pierwszego zdjęcia ;-)) Szykuje się fajny spęd w R., więc do zobaczenia i przytulenia!
OdpowiedzUsuńProces nabywania działki zakończony? Gratulacje! Piękne miejsce! Opowiedz coś więcej o tym Waszym spełnionym marzeniu (gdzie się owo miejsce znajduje, jak jest duże i kiedy zaczynacie spełniać kolejne marzenie - o domu). Pozdrowienia i uściski dla Was, pozdrów gorąco J. ;-)
OdpowiedzUsuńWitam pozwoliłam sobie zajrzeć na bloga bardzo interesujący i ciekawy pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDO SIEGO ROKU serdecznie pozdrawiam
Usuńświetne widoki ! :)
OdpowiedzUsuń