środa, 16 października 2013

Odkurzanie

Pora odkurzyć zaniedbanego Bloga.
Przy takich okazjach na początku umieszcza się tłumaczenie, dlaczego tyle czasu bez aktualizacji. Oto dlaczego:





Przyczyna mojego braku czasu ma na imię Zorion i składa się głównie z zębów i główki którą kombinuje, jak dostać się do następnej ofiary do ogryzania.
Klusek posiada nieskończone zapasy energii i jest gotowy spożytkować je w najbardziej niepożądany sposób gdy nie zapewni Mu się zajęcia. Tak więc zamiast pisać bloga czy robić zdjęcia kombinuję czym jeszcze by Zoriona zająć. Uczy się bardzo szybko rzeczy pożądanych, a jeszcze szybciej tych mniej. Dzięki temu wspinam się na szczyty pomysłowości chowając Jego ulubione zdobycze w coraz bardziej niedostępnych miejscach.

Chyba jednak po ponad miesiącu razem udało mi się wypracować taki plan dnia, by nadrobić zaległości laptopowe.

Przede wszystkim, z dumą prezentuję widoki z przyszłej siedziby Farmy Form:





Na dokładnie takie widoki trzeba będzie oczywiście poczekać do lata, ale aktualne zdjęcia porobię w weekend. Bardzo chciałam się już podzielić radosną nowiną. 
Sam proces nabywania okazał się być nieco... Skomplikowany. Wyobraźcie sobie - 13 spadkobierców, właścicieli działki. Samo odczytywanie (po wielokroć) nazwisk u notariusza trwało wieczność i ta monotonna litania imion i nazwisk będzie mi się śniła po nocy.
Było warto! Siedzimy teraz z małżonkiem i kombinujemy, planujemy, przesuwamy domkiem na projekcie. Uczucie jest wspaniałe, a jeszcze lepiej będzie gdy zabierzemy się do roboty i będę mogła podziwiać powstający dom z OGROMNĄ pracownią gdzie będzie MNÓSTWO półek i wszystko się pomieści bez upychania. To samo tyczy się kuchni. Oraz biblioteki - antresoli...

Nie myślcie sobie, że w międzyczasie nic się nie działo ceramicznie. Otóż, oprócz nowych wypałów wystawiałam się na jarmarkach. Dwóch, konkretniej. 

Pierwszym był Jeleniogórski Jarmark Staroci i Osobliwości na którym byłam z Inkwizycją. Podaruję sobie obszerny opis stwierdzając tylko - nie polecam. Fatalna organizacja i nastawienie na wyciśnięcie z imprezy każdej złotówki bez dbałości o gości a tym bardziej wystawców. Może za rok pojawię się w roli gapia.

Kolejnym jarmarkiem były Dożynki w Pałacu Łomnica. Impreza w kompletnej opozycji do pierwszej, nawet pod względem pogodowym. Na rynku w Jeleniej marzłyśmy z Inkwizycją ratując się jedynie herbatą z prądem i gorącymi pierogami. W Łomnicy natomiast w krótkim rękawku grzałam się jak jaszczurka na słońcu, słońce świeciło tak mocno, że musiałam zaopatrzyć się w kapelusz.
Lokalizacja wyśmienita, tuż obok pałacu, same Dożynki odbywały się w części folwarcznej.









Wystawców było około 50ciu. Głównie twórcy lokalnych wyrobów jadalnych. Nie zabrakło też rękodzielników wszelkiej maści.
Umilaliśmy sobie czas z najbliższymi sąsiadami plotkując, dzieląc się doświadczeniami i sporo degustując.
Tutaj kosztowałam pysznego miodu z pokrzywą:




Tutaj zachwycałam się średniowiecznymi przepisami i opowieściami u najmilszej kobitki, dzielnie warzącej strawę zwykle dla gromady głodnych rycerzy, a w tym przypadku zwiedzających:

Najbliżej mojego kramiku usadowiły się takie oto bransoletki, których twórczyni poratowała mnie nieraz rozmową w chwili znudzenia:

Jest i reszta wystawców, którym pośpiesznie porobiłam zdjęcia opuszczając swój kramik na moment i wracając do niego biegiem.

















Na końcu wypadało by pokazać własne stanowisko. Kramik Farmy Form prezentował się tak:

















Ufffff. Mam nadzieję, że Wasze komputery nie udławią się taką ilością zdjęć.
Dziękuję za uwagę :)



Autorem bloga jest Ada Komorek, pseudonim Thrima.
Cała treść bloga jest chroniona prawem autorskim. Pełne prawa do tekstów ma autor bloga i zabrania się kopiowania oraz rozpowszechniania bez podawania źródła i wykorzystywania w celach komercyjnych.
Jeśli chcesz wykorzystać jakieś treści zamieszczone na blogu daj mi o tym znać, na pewno się dogadamy.
Jeśli dowiem się o bezprawnym wykorzystywaniu moich treści, będę szczuć adwokatami i własną osobą bez litości.

19 komentarzy:

  1. szkoda, że nie mogłam była być;-)
    coś bym chciałą z tych misek. Te np, zmięte cytrynowe chusteczki.
    Niesamowite, jak pieso się zmieniał- uuuszyyy!!! Piękny.
    to weganie jedzą mniód?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Megi, wypatrywałam Cię cały czas. Wielka szkoda, że nie dotarłaś, było cudnie. Za to mogę wszystko opowiedzieć jak się spotkamy :)

      A które to są zmięte cytrynowe chusteczki...?

      Uszy dorastającego psa to osobna historia zawsze, teraz są na etapie - jedno wygina się w przód, drugie w tył.

      Miód jest dla wegan taką "kością niezgody" z tego co zauważyłam. Niektórzy mówią, że jak ktoś je miód, to już nie jest dieta wegańska, inni - że można ale nie z masowej produkcji, jeszcze inni, że miód jest generalnie w porządku.
      Ja sama swojego stanowiska nie zweryfikowałam do końca. Na razie podjadam, jak natknę się na taki z lokalnej produkcji.

      Usuń
    2. Te "chusteczki" to pomarańczowe origami ;) Weź do R.

      Usuń
    3. tak, te pomarańczowe origami;-)
      będę w R. w niedzielę;-/
      mjut- wg "moich" wegan produkcja mjuta to kolejny przejaw "wolontariatu zwierząt", a więc nie.
      Ja też bym na ich miejscu jadła taki od roju z małej pasieki, któremu pszczelarz nie zabiera całego urobku zamieniając go na cukier. Gdybym lubiła;-)

      Usuń
  2. ależ te twoje misy piękne:))) a piesio cudny!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kwintesencją piękności był by w takim razie Zorion w misce ceramicznej :)

      Usuń
  3. Piesek śliczny. Uwielbiam takie miski.
    Jarmarki w Łomnicy bardzo lubię, szczególnie na Boże Narodzenie.
    Ceramika bardzo fajna. Chcę korale, bo tego nigdy za wiele. Napiszę, a może się zobaczymy niebawem...

    Widoki z przyszłej farmy widzę te same co u Inkwi. Zazdroszczę Wam Dziewczyny szczerze. Tak sobie czasem marzyłam, żeby właśnie w takich okolicznościach przyrody z moim dziecięciem w pobliżu pożyć pełnią życia, ale nici z tego. Wszystkiego dobrego i buziaki ślę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pacjanie, zapraszamy w takim razie na Jarmark Bożonarodzeniowy! My będziemy z pewnością.

      Ooo, brzmi to obiecująco z tym spotkaniem. Bo ja na razie wyobrażając sobie Ciebie widzę tą owcę rogatą z avatara... :)

      Z "naszej części" patrzy się pod innym kątem niż z "Inkwizycyjnej" więc zdjęcia na obu blogach będą się różniły nieco perspektywą. I całe szczęście, bo będzie ich sporo i dobrze było by się nie powtarzać.
      Zapraszamy do przyszłej farmy z dziecięciem aby pożyć sobie przez jakiś czas. Mili goście są zawsze chętnie widziani.

      Usuń
  4. Piesek cudowny. A okolice przepiękne :)

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pies bomba! Strach pomyśleć, co z niego wyrośnie;) Ale Twoja ceramika!!!! - o Jezuuu.... Cudo;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyrośnie z niego psiak dbający o to, aby Pańcia się nie nudziła, to z pewnością.
      Dziękuję za miłe słowa o ceramice :)

      Usuń
  6. Nie było nam dane się spotkać osobiście ale doszły mnie słuchy, że Inkwizycja przekazała Ci od nas energię poprzez ... KANIE :-). A Twoje skorupy się bardzo ciekawe bo... kształty nietuzinkowe wytwarzasz. Życzymy szybkiej realizacji planów budowlanych w R. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potwierdzam, dobra energia zmagazynowana w kaniach została przez Adę wchłonięta ;)

      Usuń
  7. Bardzo się rajcuję myślą o jarmarku adwentowym (wezmę wiśnióweczkę;)), choć zupełnie nie mam czasu się do niego przygotować. Zorionek już zupełnie niepodobny do tego glutka z pierwszego zdjęcia ;-)) Szykuje się fajny spęd w R., więc do zobaczenia i przytulenia!

    OdpowiedzUsuń
  8. Proces nabywania działki zakończony? Gratulacje! Piękne miejsce! Opowiedz coś więcej o tym Waszym spełnionym marzeniu (gdzie się owo miejsce znajduje, jak jest duże i kiedy zaczynacie spełniać kolejne marzenie - o domu). Pozdrowienia i uściski dla Was, pozdrów gorąco J. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam pozwoliłam sobie zajrzeć na bloga bardzo interesujący i ciekawy pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń