niedziela, 7 czerwca 2015

Życie

Życie na wsi nieubłaganie zbliża do natury. Nie chodzi mi tu o sielankowe zbliżenie z wyboru, gdy zażywamy słońca, zapachu kwiatów i ziół, chodzimy boso po trawie i zjadamy porzeczki prosto z krzaka, by potem z naładowanymi akumulatorami wrócić do cywilizacji.Żadna książka, film, gazeta czy blog nie odda pełni wiejskich wrażeń. Decydując się na porzucenie miasta byłam daleka od sielskich  wyobrażeń, ale z perspektywy czasu mogę też powiedzieć, że moim wizualizacjom było daleko od trafności. Nawet jeśli uwzględniały błoto, końskie kupy i pomrowy pożerające wychuchane sadzonki cukinii.





Na wsi natura zagląda nam do okien przypominając nieustająco o swojej obecności. Na co dzień doświadczamy bliskości z ziemią siejąc, sadząc, zbierając. Z bliska, codziennie możemy podziwiać kiełkujące rośliny.Tylko by zimą patrzeć jak obumierają. Pięknie rosnąca sadzonka może nagle uschnąć, z powodu choroby lub ingerencji ślimaków.


Wykoty u Inkwizycji już się zakończyły. Chyba nic do tej pory tak dobitnie, brutalnie i bezpardonowo nie pokazało nam istoty mieszkania na wsi. Bliskiego obcowania z nowym życiem, ale i śmiercią.





Jedna z owiec zmarła przy porodzie, razem z jagniakiem. Interwencja weterynarza ciągnęła się do nocy, bez powodzenia.

Rano okazało się, że zniknęło jagnie, jedna z owieczek - bliźniaczek. Następnego ranka zniknęła druga.
Wszystko wskazywało na robotę lisa. Zaczęliśmy zamykać owce na noc w owczarni, dodatkowo wzmocnionej metalową siatką. Od zachodu do wschodu słońca owce owce z młodymi musiały być nieustannie pilnowane.
Lisa udało się złapać, owce są już bezpieczne.

Potem umarła Sorsha. Miała zwyrodnienie kręgosłupa i potrzebowała dużej ilości leków, by normalnie funkcjonować. Rokowania były ostrożne, ale stabilne, wszyscy myśleliśmy, że Sorsha będzie z nami jeszcze kilka lat. Prawdopodobnie dostała zakrzepu, który zatrzymał akcję serca.






I tak toczy nam się krąg życia. Czasem jest pięknie a czasem bardzo smutno.



6 komentarzy:

  1. tak to jest... nie ma czegoś takiego jak wieczna sielanka... nawet, a może zwłaszcza, na wsi...ale dzięki temu bardziej doceniamy to co jest dobre i piękne... bardziej czujemy szczęście, bo czasem doświadczamy jego przeciwieństwa... i tak jest dobrze... gdyby nie było cienia, nie umielibyśmy nazwać jasności....

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak właśnie jest. Bliżej do życia i bliżej do śmierci.
    Serdeczne, gorące uściski dla Inkwi!

    OdpowiedzUsuń
  3. Życie zatoczyło koło. Nie spodziewamy się spodziewanego, mimo, że wiemy, rozumiemy, jak to działa... Uściski!

    OdpowiedzUsuń